Home > Aktualności > 7 miesięcy bez Juleczki.

Po cichu i niepostrzeżenie minął siódmy miesiąc bez Juleczki. To już siódmy miesiąc pustki, której niczym nie sposób wypełnić. Każdego dnia i w każdej chwili, kiedy zamykam oczy widzę jej uśmiechniętą twarz. Każdego dnia zadaję sobie pytanie co można było zrobić inaczej?

Codziennie próbujemy zdobywać nowe szczyty z Julią i dla Julii, codziennie staramy się żyć do przodu.

Tych prawdziwych szczytów z korony polskich gór zdobyliśmy już 9, a wczoraj wdrapaliśmy się na kolejny, bo wczoraj po 3 latach przygotowań dzieciaki, tzn już młodzież miały Sakrament Bierzmowania. Julcia też by do niego przystąpiła – ciekawe jakie imię by wybrała, kto stałby się jej świętym patronem na resztę życia.

Byliśmy na tej uroczystości, Ewa została świadkiem Julkowej przyjaciółki Kingi, a Julka była tam z nami, czuliśmy to mocno.

22 Komentarzy

  • gdynianka


    15 października 2015 o 15:27

    Julciu, dzisiaj Twoje Święto…..
    Nie tak to powinno wyglądać…..
    Wiesz, swego czasu wiele osób wolała na moją córkę (ja też, czasami) Klaudiusz.
    Pamiętam moje zdziwienie, gdy odkryłam, że ktoś napisał o Tobie,, Juliusz”;
    Momentalnie z Klaudią mi się skojarzyło 🙂

    • Marcin


      16 października 2015 o 00:30

      Tak, dziś święto którego żaden rodzic nigdy nie powinien obchodzić ale coż, dobrze że taki dzień pamięci o dzieciach, które odeszły bądź nigdy się nie narodziły jest.
      No tak Juliusz, Julian Julianek ja tak często mówiłem do Julci ale najpiękniej Juliusz brzmiał z ust Madzi Nalepki 😉
      Pozdrawiamy.

  • Edyta


    12 października 2015 o 09:59

    …Nigdy i nigdzie
    nie odchodzę od Ciebie.
    Nigdy i nigdzie
    nie ma mnie bez Ciebie.
    Nigdy i nigdzie
    nie zasypiam, nie biegnę,
    nie pragnę i nie czekam,
    nie tęsknie, nie westchnę….
    Żadna podróż, żaden żal
    nie jest skończony
    bez Ciebie,
    bez Twojego imienia,
    co oddycha we mnie…
    ( Znalezione w sieci )
    Kochana Juleczka… (*)

  • Gosc


    11 października 2015 o 08:03

    Julia byla niesamowita.Mam corke w klasie III gimnazjum,to trudny buntowniczy wiek.Marze o takiej wiezi jaka Wy Panstwo byliacie zwiazani ze swoja corka.Nam tego bardzo brakuje…Jestescie dla mnie przykladem idelanej,kochajcej sie rodziny,przykladem i wzorem wielkiej milosci i relacji rodzinnej…My mamy zdrowa corke,a jednak brakuje nam tego co najwazniejsze w rodzinie.To takie smutne.:( Bardzo Panstwa podziwiam!

    • gdynianka


      14 października 2015 o 22:44

      W pełni się zgadzam, Julkę i Rodziców łączy niesamowita więź.
      Zawsze powtarzam, że cudownie wychowali Córkę!!!

  • Agnieszka i Madzia


    8 października 2015 o 01:13

    My pamiętamy mimo upływającego czasu !
    Wszystkie te chwile dobre i złe, którymi dzieliłyśmy się przez telefon lub osobiście.
    W mojej głowie wciąż jest to pytanie, co jeszcze mogę zrobić, ale i Wy i ja możemy tylko kochać nasze dzieci najbardziej na świecie. Od strony medycznej poruszyliście niebo i ziemię, z pewnością wielu lekarzy robiło wszystko co w ich mocy, ale tak jak napisaliście – nie wszystko zależy od nas.
    Moim zdaniem – Życie przed chorobą ? – to pytanie , na które nie ma prostych odpowiedzi, są sprawy na plus i o dziwo na minus, ale zgodzicie się ze mną, że jakie by nie było robilibyśmy wszystko by nasze dzieci były szczęśliwe i kochane. Nie przechodziłyby piekła na ziemi jakie niosą cierpienia w tej chorobie.
    Ściskamy z całego serducha !

  • EWelina


    7 października 2015 o 21:18

    co dzień kochani kiedy mam jakiegoś doła , albo mi nic nie wychodzi a chcę żeby było dobrze myślę o was i o Juli ona jest i będzie z nami na zawsze w sercach …a kiedy o was pomyślę życie staję się lepsze i weselsze….nauczyliście nas wszystkich czytających waszą stronę że trzeba cieszyć się życiem i każdą chwilą w życiu…i ja to wiem…trzeba mieć nadzieję…a to dzięki WAM!!! i Juli!!!!pozdrawiamy gorąco..

  • mama edzia


    6 października 2015 o 17:43

    Coż ta dziewczyna mi zrobiła:-) Nie mogę o niej zapomnieć.Kochana Julka.

  • Ksenia


    5 października 2015 o 09:48

    Pamiętamy o Julci.

  • Aga


    3 października 2015 o 23:56

    Drodzy Rodzice Julki. O waszej wspaniałej córce powiedziała mi moja siostra.Było to w święta wielkanocne w czasie kiedy ciężko zachorowała moja mama.Gdy poznałam całą waszą historię to moje serce napełniło takie wzruszenie, że nie mogłam powstrzymać łez.Nie znam osobiście waszej rodziny jednak gdy oglądam filmy o waszej dzielnej ,uśmiechniętej i prześlicznej córeczce przeżywam to bardzo mocno i myślę o Was. Pozdrawiam.

    • Marcin


      16 października 2015 o 00:35

      Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie.

  • Edyta


    3 października 2015 o 08:08

    Siedem miesiecy pustki po Julci… Pamietam jak ogromnie zabolala mnie wiadomosc na blogu o jej smierci .. Jaka bylam zaskoczona i niedowierzalam ! Wiedzialam , ze Julcia ma sie gorzej , ale caly czas mialam nadzieje , ze Jej stan sie polepszy i w koncu wyzdrowieje… Tak bardzo chcialam w to wierzyc. Kochani Rodzice Julci , Wy moze juz wiedzieliscie jakie sa szanse , lub ich brak ?….. Juleczka stala mi sie bardzo bliska , mimo , ze sledzilam bloga krotko. Kochana Dziewczyna ….. <3 Przytulam , mimo ze tylko wirtualnie , wszystkich Bliskich Julci , a szczegolnie Jej wspanialych Rodzicow. – zycze spokoju i sily na kazdy dzien. I Drodzy Panstwo – zrobiliscie co tylko bylo w Waszej mocy.. I jeszcze wiecej. Wasza Milosc do Julii zyje nadal , jest niesmiertelna…

  • Als


    3 października 2015 o 00:06

    W święta Bożego Narodzenia miną 4 lata odkąd nie mam taty. Ciąglę mówię o nim, wspominam. Wypełniam jego wolę. Prosił mnie o opiekę nad mamą. Staram się jego prośbę wypełniać na tyle na ile pozwala mi moja mama. Obserwuję ją i widzę, że odkąd taty nie ma, mama nie potrafi się odnaleźć. Czujemy jego obecność, ale nie mamy go na wyciągnięcie ręki 🙁

  • gdynianka


    1 października 2015 o 22:01

    Moja córka wybrała imię Rita, patronka spraw beznadziejnych……
    Modliliśmy się do Świętej Rity o wyzdrowienie Julki…..

    • Ela


      2 października 2015 o 22:19

      Nie sądzę żeby rodzice i bliscy Julki kiedykolwiek pomyśleli, że choroba Julki była na jakimkolwiek etapie sprawą beznadziejną. Niektóre Pani komentarze zamiast koić – kłują.

      • gdynianka


        3 października 2015 o 18:56

        Z całym szacunkiem, naprawdę wierzy Pani, że są jakiekolwiek słowa kojące ból po stracie Ukochanego Dziecka?
        Nie ma, ŻADNYCH!!!
        Często modlimy się do Świętej Rity,
        Źle odczytała Pani moje słowa.

      • Marcin


        3 października 2015 o 19:47

        Kochani. W swych modlitwach i prośbach o wstawiennictwo o zdrowie dla Julci zwracaliśmy się do wielu świętych i patronów. Również i św. Rita nie była nam obca. Kiedyś Ewie przyśniła się właśnie św. Rita i powiedziała, że ta sprawa nie jest w jej gestii. Wtedy nie wiedzieliśmy jak rozumieć te słowa, jak rozumieć wszystkie znaki, które towarzyszyły nam w trakcie choroby Julci? Dziś patrzymy na to inaczej, szerzej i dziękujemy za czas, który spędziliśmy z Juleczką, tak blisko.
        Julcia zawierzyła się w opiekę św.O. Pio i wszystko układało się dobrze, a potem też wszystko układało się nieźle. Rozwój choroby był tak dynamiczny, że nawet lekarze byli zaskoczeni i nie dawali nadzei. My mieliśmy zawsze wiarę i nadzieję, pomimo wszystko nawet w ostatnich chwilach Julci życia mieliśmy nadzieję, że to jest tylko chwilka, mały kryzys, który zaraz minie. Jednak Boże plany były inne. Dziękujemy za te ostatnie 7 miesięcy Julci życia (lekarze do dziś twierdzą, że to był cud) i za wszystko czego w tych ostatnich miesiącach Julcia dokonała. Pomimo bólu, cierpienia ona zawsze wierzyła, że będzie zdrowa, a my wierzyliśmy z nią. A dziś cóż, smutek, żal, tęsknota i pytania jak wyglądało by nasze życie gdyby nie choroba Julci.
        Pozdrawiami i dziękujemy za Waszą obecność.
        Ewa i Marcin

        • gdynianka


          3 października 2015 o 22:11

          Marcinie, zawsze będziecie w moim sercu.
          Jesteście wspaniali, jak wspaniała była Julka..
          Tylko wyjątkowi Rodzice tak pięknie mogli wychować Córkę.
          Często myślę o Julce, o tym, na jakie studia by poszła, czy byłaby to medycyna…..
          Wciąż mam w pamięci Jej zdjęcie, na którym jest z książką od biologii. Chora, a chłonna wiedzy.
          Wciąż widzę piękną Dziewczynę, która powinna cieszyć się życiem.
          Wy, jako Rodzice zrobiliście wszystko, co tylko można było, a nawet i więcej.
          Walczyliście z niewyobrażalną siłą, ale cóż, Pan miał inny plan.
          Wierzę, że Julka wciąż jest obok Was, że kiedyś, gdy nadejdzie Wasz czas, pierwsza wyjdzie Wam na spotkanie.

  • gdynianka


    1 października 2015 o 21:59

    Juleczko…..to nie był czas……nie ten czas…….
    Trudno zrozumieć wolę Pana….
    Słów brak….łez nie……

  • Mateusz


    1 października 2015 o 20:34

    Siedem miesięcy…niemożliwe jak szybko minął ten czas. Julka każdego dnia jest obecna wokół was i wśród nas wszystkich. Strata dziecka zmienia człowieka na całe życie, ale „gdzieś na szczycie góry wszyscy razem spotkamy się „… Wy swoją Jule, ja swoją Lile 🙂
    Mateusz & Franek
    (dla Frania Julka już zawsze będzie wzorem 🙂 )
    Buziaki dla Was i anielicy Juliusza oczywiście 😉

  • Kasia, mama x 3


    1 października 2015 o 14:56

    Kochani wczoraj myślałam o Was i waszej miłości, która ciągle uczy. W środku nocy, kiedy ze zmęczenia nie mogłam zasnąć i pojawiał się strach że, jak jutro nie będę wyspana, będzie jeszcze gorzej – bo to urodziny mojego synka. Pomyślałam o Was, ile dalibyście żeby paść z ogromu przygotowań przyjęcia dla Julci, żeby z nią świętować kolejne urodzinki, żeby zobaczyć jak wielką radość sprawia jej tort, świeczki i wszyscy bliscy wokół, ile ? Chyba cały świat, to zbyt mało. A ja śmiałam narzekać, że nie mam już sił. Wiem że, nie jest to dla Was pocieszeniem, ale wtedy myślami byłam z Wami i Julcią. Dziękuję za to przemyślenie, które ciągle uczy …………., tak jak Julia……………..
    Kasia, mamax3

  • Monika


    1 października 2015 o 13:27

    Codziennie tu zaglądam. Cieszę sie , że Państwo się odezwaliście. Nie znałam Julii osobiście, ale śledząc jej bloga mam wrażenie jakbyśmy sie znały całe życie. Nie ma dnia, abym o Was kochani Rodzice Julii nie myślała i nie pamiętała w modlitwie. Życzę Wam dużo sił na każdy dzień aby Ten Najwyższy zawsze był z Wami i troszczyl sie o Was razem z Juleczką. Pozdrawiam i gorąco ściskam.

Twój adres nie będzie widoczny. Wymagane pola *

*