Po cichu i niepostrzeżenie minął siódmy miesiąc bez Juleczki. To już siódmy miesiąc pustki, której niczym nie sposób wypełnić. Każdego dnia i w każdej chwili, kiedy zamykam oczy widzę jej uśmiechniętą twarz. Każdego dnia zadaję sobie pytanie co można było zrobić inaczej?
Codziennie próbujemy zdobywać nowe szczyty z Julią i dla Julii, codziennie staramy się żyć do przodu.
Tych prawdziwych szczytów z korony polskich gór zdobyliśmy już 9, a wczoraj wdrapaliśmy się na kolejny, bo wczoraj po 3 latach przygotowań dzieciaki, tzn już młodzież miały Sakrament Bierzmowania. Julcia też by do niego przystąpiła – ciekawe jakie imię by wybrała, kto stałby się jej świętym patronem na resztę życia.
Byliśmy na tej uroczystości, Ewa została świadkiem Julkowej przyjaciółki Kingi, a Julka była tam z nami, czuliśmy to mocno.
gdynianka
Julciu, dzisiaj Twoje Święto…..
Nie tak to powinno wyglądać…..
Wiesz, swego czasu wiele osób wolała na moją córkę (ja też, czasami) Klaudiusz.
Pamiętam moje zdziwienie, gdy odkryłam, że ktoś napisał o Tobie,, Juliusz”;
Momentalnie z Klaudią mi się skojarzyło 🙂
Marcin
Tak, dziś święto którego żaden rodzic nigdy nie powinien obchodzić ale coż, dobrze że taki dzień pamięci o dzieciach, które odeszły bądź nigdy się nie narodziły jest.
No tak Juliusz, Julian Julianek ja tak często mówiłem do Julci ale najpiękniej Juliusz brzmiał z ust Madzi Nalepki 😉
Pozdrawiamy.
Edyta
…Nigdy i nigdzie
nie odchodzę od Ciebie.
Nigdy i nigdzie
nie ma mnie bez Ciebie.
Nigdy i nigdzie
nie zasypiam, nie biegnę,
nie pragnę i nie czekam,
nie tęsknie, nie westchnę….
Żadna podróż, żaden żal
nie jest skończony
bez Ciebie,
bez Twojego imienia,
co oddycha we mnie…
( Znalezione w sieci )
Kochana Juleczka… (*)
Gosc
Julia byla niesamowita.Mam corke w klasie III gimnazjum,to trudny buntowniczy wiek.Marze o takiej wiezi jaka Wy Panstwo byliacie zwiazani ze swoja corka.Nam tego bardzo brakuje…Jestescie dla mnie przykladem idelanej,kochajcej sie rodziny,przykladem i wzorem wielkiej milosci i relacji rodzinnej…My mamy zdrowa corke,a jednak brakuje nam tego co najwazniejsze w rodzinie.To takie smutne.:( Bardzo Panstwa podziwiam!
gdynianka
W pełni się zgadzam, Julkę i Rodziców łączy niesamowita więź.
Zawsze powtarzam, że cudownie wychowali Córkę!!!
Agnieszka i Madzia
My pamiętamy mimo upływającego czasu !
Wszystkie te chwile dobre i złe, którymi dzieliłyśmy się przez telefon lub osobiście.
W mojej głowie wciąż jest to pytanie, co jeszcze mogę zrobić, ale i Wy i ja możemy tylko kochać nasze dzieci najbardziej na świecie. Od strony medycznej poruszyliście niebo i ziemię, z pewnością wielu lekarzy robiło wszystko co w ich mocy, ale tak jak napisaliście – nie wszystko zależy od nas.
Moim zdaniem – Życie przed chorobą ? – to pytanie , na które nie ma prostych odpowiedzi, są sprawy na plus i o dziwo na minus, ale zgodzicie się ze mną, że jakie by nie było robilibyśmy wszystko by nasze dzieci były szczęśliwe i kochane. Nie przechodziłyby piekła na ziemi jakie niosą cierpienia w tej chorobie.
Ściskamy z całego serducha !
EWelina
co dzień kochani kiedy mam jakiegoś doła , albo mi nic nie wychodzi a chcę żeby było dobrze myślę o was i o Juli ona jest i będzie z nami na zawsze w sercach …a kiedy o was pomyślę życie staję się lepsze i weselsze….nauczyliście nas wszystkich czytających waszą stronę że trzeba cieszyć się życiem i każdą chwilą w życiu…i ja to wiem…trzeba mieć nadzieję…a to dzięki WAM!!! i Juli!!!!pozdrawiamy gorąco..
mama edzia
Coż ta dziewczyna mi zrobiła:-) Nie mogę o niej zapomnieć.Kochana Julka.
Ksenia
Pamiętamy o Julci.
Aga
Drodzy Rodzice Julki. O waszej wspaniałej córce powiedziała mi moja siostra.Było to w święta wielkanocne w czasie kiedy ciężko zachorowała moja mama.Gdy poznałam całą waszą historię to moje serce napełniło takie wzruszenie, że nie mogłam powstrzymać łez.Nie znam osobiście waszej rodziny jednak gdy oglądam filmy o waszej dzielnej ,uśmiechniętej i prześlicznej córeczce przeżywam to bardzo mocno i myślę o Was. Pozdrawiam.
Marcin
Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie.
Edyta
Siedem miesiecy pustki po Julci… Pamietam jak ogromnie zabolala mnie wiadomosc na blogu o jej smierci .. Jaka bylam zaskoczona i niedowierzalam ! Wiedzialam , ze Julcia ma sie gorzej , ale caly czas mialam nadzieje , ze Jej stan sie polepszy i w koncu wyzdrowieje… Tak bardzo chcialam w to wierzyc. Kochani Rodzice Julci , Wy moze juz wiedzieliscie jakie sa szanse , lub ich brak ?….. Juleczka stala mi sie bardzo bliska , mimo , ze sledzilam bloga krotko. Kochana Dziewczyna ….. <3 Przytulam , mimo ze tylko wirtualnie , wszystkich Bliskich Julci , a szczegolnie Jej wspanialych Rodzicow. – zycze spokoju i sily na kazdy dzien. I Drodzy Panstwo – zrobiliscie co tylko bylo w Waszej mocy.. I jeszcze wiecej. Wasza Milosc do Julii zyje nadal , jest niesmiertelna…
Als
W święta Bożego Narodzenia miną 4 lata odkąd nie mam taty. Ciąglę mówię o nim, wspominam. Wypełniam jego wolę. Prosił mnie o opiekę nad mamą. Staram się jego prośbę wypełniać na tyle na ile pozwala mi moja mama. Obserwuję ją i widzę, że odkąd taty nie ma, mama nie potrafi się odnaleźć. Czujemy jego obecność, ale nie mamy go na wyciągnięcie ręki 🙁
gdynianka
Moja córka wybrała imię Rita, patronka spraw beznadziejnych……
Modliliśmy się do Świętej Rity o wyzdrowienie Julki…..
Ela
Nie sądzę żeby rodzice i bliscy Julki kiedykolwiek pomyśleli, że choroba Julki była na jakimkolwiek etapie sprawą beznadziejną. Niektóre Pani komentarze zamiast koić – kłują.
gdynianka
Z całym szacunkiem, naprawdę wierzy Pani, że są jakiekolwiek słowa kojące ból po stracie Ukochanego Dziecka?
Nie ma, ŻADNYCH!!!
Często modlimy się do Świętej Rity,
Źle odczytała Pani moje słowa.
Marcin
Kochani. W swych modlitwach i prośbach o wstawiennictwo o zdrowie dla Julci zwracaliśmy się do wielu świętych i patronów. Również i św. Rita nie była nam obca. Kiedyś Ewie przyśniła się właśnie św. Rita i powiedziała, że ta sprawa nie jest w jej gestii. Wtedy nie wiedzieliśmy jak rozumieć te słowa, jak rozumieć wszystkie znaki, które towarzyszyły nam w trakcie choroby Julci? Dziś patrzymy na to inaczej, szerzej i dziękujemy za czas, który spędziliśmy z Juleczką, tak blisko.
Julcia zawierzyła się w opiekę św.O. Pio i wszystko układało się dobrze, a potem też wszystko układało się nieźle. Rozwój choroby był tak dynamiczny, że nawet lekarze byli zaskoczeni i nie dawali nadzei. My mieliśmy zawsze wiarę i nadzieję, pomimo wszystko nawet w ostatnich chwilach Julci życia mieliśmy nadzieję, że to jest tylko chwilka, mały kryzys, który zaraz minie. Jednak Boże plany były inne. Dziękujemy za te ostatnie 7 miesięcy Julci życia (lekarze do dziś twierdzą, że to był cud) i za wszystko czego w tych ostatnich miesiącach Julcia dokonała. Pomimo bólu, cierpienia ona zawsze wierzyła, że będzie zdrowa, a my wierzyliśmy z nią. A dziś cóż, smutek, żal, tęsknota i pytania jak wyglądało by nasze życie gdyby nie choroba Julci.
Pozdrawiami i dziękujemy za Waszą obecność.
Ewa i Marcin
gdynianka
Marcinie, zawsze będziecie w moim sercu.
Jesteście wspaniali, jak wspaniała była Julka..
Tylko wyjątkowi Rodzice tak pięknie mogli wychować Córkę.
Często myślę o Julce, o tym, na jakie studia by poszła, czy byłaby to medycyna…..
Wciąż mam w pamięci Jej zdjęcie, na którym jest z książką od biologii. Chora, a chłonna wiedzy.
Wciąż widzę piękną Dziewczynę, która powinna cieszyć się życiem.
Wy, jako Rodzice zrobiliście wszystko, co tylko można było, a nawet i więcej.
Walczyliście z niewyobrażalną siłą, ale cóż, Pan miał inny plan.
Wierzę, że Julka wciąż jest obok Was, że kiedyś, gdy nadejdzie Wasz czas, pierwsza wyjdzie Wam na spotkanie.
gdynianka
Juleczko…..to nie był czas……nie ten czas…….
Trudno zrozumieć wolę Pana….
Słów brak….łez nie……
Mateusz
Siedem miesięcy…niemożliwe jak szybko minął ten czas. Julka każdego dnia jest obecna wokół was i wśród nas wszystkich. Strata dziecka zmienia człowieka na całe życie, ale „gdzieś na szczycie góry wszyscy razem spotkamy się „… Wy swoją Jule, ja swoją Lile 🙂
Mateusz & Franek
(dla Frania Julka już zawsze będzie wzorem 🙂 )
Buziaki dla Was i anielicy Juliusza oczywiście 😉
Kasia, mama x 3
Kochani wczoraj myślałam o Was i waszej miłości, która ciągle uczy. W środku nocy, kiedy ze zmęczenia nie mogłam zasnąć i pojawiał się strach że, jak jutro nie będę wyspana, będzie jeszcze gorzej – bo to urodziny mojego synka. Pomyślałam o Was, ile dalibyście żeby paść z ogromu przygotowań przyjęcia dla Julci, żeby z nią świętować kolejne urodzinki, żeby zobaczyć jak wielką radość sprawia jej tort, świeczki i wszyscy bliscy wokół, ile ? Chyba cały świat, to zbyt mało. A ja śmiałam narzekać, że nie mam już sił. Wiem że, nie jest to dla Was pocieszeniem, ale wtedy myślami byłam z Wami i Julcią. Dziękuję za to przemyślenie, które ciągle uczy …………., tak jak Julia……………..
Kasia, mamax3
Monika
Codziennie tu zaglądam. Cieszę sie , że Państwo się odezwaliście. Nie znałam Julii osobiście, ale śledząc jej bloga mam wrażenie jakbyśmy sie znały całe życie. Nie ma dnia, abym o Was kochani Rodzice Julii nie myślała i nie pamiętała w modlitwie. Życzę Wam dużo sił na każdy dzień aby Ten Najwyższy zawsze był z Wami i troszczyl sie o Was razem z Juleczką. Pozdrawiam i gorąco ściskam.