I oto dzięki wysiłkowi i pomocy wielu osób jesteśmy w Stuttgarcie!
Do Niemiec wyjechaliśmy we wtorek 14 stycznia wieczorem, czyli 5 dni przed planowanym wcześniej terminem. Wszystko dlatego, że chirurdzy jeszcze raz chcieli zobaczyć Julką przed operacją aby mieć czas na dodatkowe badania i ostateczne decyzje dotyczące tak skomplikowanego i długiego zabiegu.
Tak więc szybkie pakowanie, ostatnie formalności dotyczące naszego zakwaterowania, które musi być kilka dni wcześniej niż poczynione rezerwacje, układanie bagaży w samochodzie (pomimo, że kombi z każdym walizkowym kursem robi się za ciasny) i w drogę. Najpierw do Warszawy, po Wojtusia tłumacza i wiernego towarzysza naszej drogi do wyzdrowienia, potem 12 godzin w samochodzie i o godzinie 13 następnego dnia stoimy już pod Diakonklinikum w Stuttgarcie, gdzie o godzinie 15 mamy umówioną konsultację z chirurgiem plastykiem prof. Greulich, który wraz z chirurgiem ortopedą prof. Wirth będzie operował Julkę.
Prof. Greulich w sposób wyczerpujący nakreślił nam możliwe warianty operacji oraz jej przebieg od strony chirurga plastyka transplantologa. Profesor szczegółowo wyjaśnił skąd zostaną pobrane mięśnie i skóra potrzebne do przeszczepu i okazuje się, że jeżeli się uda wszystkie mięśnie i skóra mogą zostać pobrane z tej samej nogi, co w znaczny sposób może ograniczyć ryzyko odrzutu i powikłań, ale ostateczna decyzja zostanie podjęta na konsylium przed operacją.
Podobnie jak wcześniej prof. Kościelniak i prof. Wirth, zaznaczył, że operacja będzie długa (12 – 14 godzin) i skomplikowana, co niesie ze sobą również możliwość różnorodnych powikłań i konieczność nieco dłuższego pobytu po operacji na oddziale intensywnej terapii. Zaplanowano, że po operacji Julcia zostanie wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej na 1 lub 2 doby, aby nie narażać się na ryzyko uszkodzenia zoperowanej nóżki – Boże jak my wytrzymamy te dni?
No a później oczywiście kilkutygodniowy pobyt w klinice. Jak długi? Tego nie wiadomo, będzie to zależało od stanu zdrowia Julki, może 3 a może nawet 8 tygodni!
Po rozmowie z chirurgiem plastykiem spotkaliśmy się jeszcze w Olgahospital z prof. Kościelniak i pojechaliśmy zakwaterować się do domu dla rodziców dzieci leczących się w Stuttgarckiej Klinice na oddziale onkologii.
Pokój i wszystko z tym związane załatwiła nam Pani Magda, kolejny dobry człowiek, który pojawił się w naszym życiu w najbardziej potrzebnej dla nas chwili. Pani Magda ugościła nas pyszną kolacją w swoim domu oraz pomyślała również o zakupach spożywczych dla nas na kolejny dzień. Potem pojechaliśmy do miejsca zakwaterowania Blaues Haus – oj bardzo różni się ono od warunków w jakich mieszkają rodzice chorych dzieci w Polsce!!!
Idziemy spać jest prawie północ, dla nas to prawie 42 godziny w najwyższej aktywności – jesteśmy zmęczeni, pełni radości, że się wszystko udało ale zarazem pełni niepokoju przed nadchodzącym zabiegiem.
Mocarna Julka jak zwykle w wyśmienitej formie, przez cały czas przygotowań, badań i wyczerpującej podróży, nawet raz nie wspomniała o zmęczeniu.
Dzisiaj, czyli w czwartek 16 stycznia od rana mieliśmy kolejne konsultacje – spotkaliśmy się ponownie z chirurgiem plastykiem, ortopedą i anestezjologiem oraz wykonaliśmy Julce dodatkowe badania RTG nogi. I mamy dobrą wiadomość – decyzja lekarzy prawie pewna – przeszczepy zostaną zrobione z nogi, ograniczy to ryzyko powikłań ale też skróci o kilka godzin operację. Transplantacja skóry i mięśni z pleców to bardzo skomplikowana operacja mikrochirurgiczna, która jak mówi prof. Greulich wydłuża czas zabiegu o około 3-4 godziny i mimo wszystko zwiększa ryzyko komplikacji.
Na jutro (piątek) mamy jeszcze zaplanowane badanie MRI – rezonans nogi, a weekend zapowiada się wolny więc może coś pozwiedzamy, pogoda nam dopisuje a Julka wymaga kontaktu ze światem po wielomiesięcznej i przed wielotygodniową izolacją.
W poniedziałek rano meldujemy się w Olgahospital na oddziale i Julka będzie już przygotowywana do operacji.
Operacja rozpocznie się 21 stycznia 2014 około godziny 8.00 rano.
Prosimy trzymajcie kciuki !!!