Dziś Julcia zakończyła pierwszy cykl chemii, jednak zamiast wracać do wytęsknionego domu, musimy jeszcze czekać na jutrzejszy rezonans.
Julka 4 dniowy cykl zniosła nadspodziewanie dobrze. Prawie w ogóle nie odczuwała mdłości, a i apetyt towarzyszył jej większy niż zwykle na cyklach – w końcu musimy odrobić te zgubione w Niemczech kilogramy . Kolejny raz potwierdziła , że twardy z niej egzemplarz i każdego dnia pomimo niewygody i ograniczeń jakie stwarza oddział , dzielnie ćwiczyła nogę.
Wyniki krwi na wyjściu b.dobre. Mamy nadzieję, że z aplazji Julka też będzie wychodzić szybko i bezproblemowo, tak jak poprzednio.
Niestety były też chwile załamania, miał być już koniec, Julka miała wracać do szkoły, do znajomych i normalnego życia. Cieszyła się na ten powrót, robiła duże plany, a tu jeszcze tyle miesięcy walki. Trudno jej to zrozumieć i mam nadzieję , że nie braknie jej sił. Wierzę, że dalej będzie dostawać tyle energii od wszystkich jak do tej pory. Wierzę też , że część leczenia uda nam się jeszcze zrealizować w Stuttgarcie, tam Julka czuła się bezpieczna i dla niej, to bardzo ważne.
Dlatego rozpoczęliśmy starania o konsultacje w specjalistycznej klinice chorób płuc u profesora Fridel, którego polecili nam lekarze ze Stuttgartu. Wysłaliśmy maila i czekamy na odpowiedź. Czasu jest mało, a nasze doświadczenie pokazuje , że trzeba działać szybko i zdecydowanie.
Ciągle czekamy też na ostateczne rozliczenie operacji z International Unit w Stuttgarcie, mamy nadzieję, że zostało tam jeszcze trochę pieniędzy, które choć w części pozwoliłyby sfinansować nasz kolejny wyjazd. Jednak dalej szukamy wsparcia na ten nowy cel. Więc ponownie prosimy wszystkich o pomoc.
Melania
Julcia jestem z Tobą,dasz radę,Twoja determinacja i siła walki zwycięży! Buziaczki i przytulaski Melania :*