Dziś mijają dwa lata od dnia rezonansu, który zmienił nasze życie. To właśnie 13 maja, kiedy Julcia leżała w tubie rezonansu usłyszeliśmy dramatyczną diagnozę – rak. W tym jednym momencie świat zawalił nam się na głowę ale już wtedy wiedzieliśmy że zrobimy wszystko aby Julcia była zdrowa. Od tego dnia zaczął się nasz wyścig z czasem, na dobre ruszyliśmy w drogę, w drogę której celem było wyleczenie Julci.
A dokładnie rok temu, 13 maja szykowaliśmy się do wyjazdu do Stuttgartu na operację płuc. Wtedy również mieliśmy serca pełne wiary i nadziei, że to będzie ostatnie cierpienie Juleczki, że ta operacja zakończy trudy leczenia i pozwoli Julci żyć normalnie.
Niestety pomimo wysiłków choroba ciągle postępowała, ciągle pojawiały się nowe problemy ale mimo to my i Julcia ciągle wierzyliśmy w wyleczenie, ciągle mieliśmy wiarę i nadzieję że terapia będzie skuteczna. Cieszyliśmy się każdym wspólnym dniem i snuliśmy plany na przyszłość.
Dziś mijają już trzy miesiące bez Julci. Staramy się żyć normalnie ale pustka i smutek jest ciągle olbrzymi, a w sercach ciągle pytania czy mogliśmy zrobić coś inaczej?!
Od 30 kwietnia do 6 maja byliśmy w San Giovanni Rotondo w sanktuarium Ojca Pio. Była to niesamowita pełna emocji i wzruszeń podróż. Podróż, którą mieliśmy odbyć razem z Julcią.
I tak się stało, Julcia pojechała tam z nami, tuż przed wyjazdem miałem sen, w którym widziałem Julcię – piękną, wymalowaną i uśmiechniętą, pełną swojego blasku i radości, jak o świcie szykuje się do drogi. Wtedy nie rozumiałem tego snu, bo od tylu miesięcy Julcia mi się w ogóle nie śniła, dopiero na miejscu przy ojcu Pio zrozumieliśmy, że ona szykowała się do wyjazdu z nami.
W San Giovanni Rotondo spędziliśmy wspaniałe chwile, był to czas modlitwy i refleksji – do grobu Ojca Pio przywieźliśmy wiele naszych i Waszych intencji, był to czas na rozmowę i próbę wyznaczenia sobie dalszych celów. To właśnie tu zrozumieliśmy, że tak jak Jezus powiedział do swoich uczniów „pozwólcie mi odejść” , tak i my przyjechaliśmy tu do SGR z Julcią w sercu aby pozwolić jej odejść, aby zacząć życie na nowo.
Ale był to też krótki czas na wypoczynek nad turkusowym Adriatykiem, pierwszą w tym roku (i od dwóch lat) kąpiel w chłodnym jeszcze morzu (oczywiście nasz ukochany Bałtyk nawet latem nie jest tak ciepły jak Adriatyk 4 maja;)), był to czas podziwiania wspaniałych widoków południowych Włoch, smakowania pysznej włoskiej kawy, pizzy i pasty.
Dziękujemy Ojcu Janowi za ten wyjazd, dziękujemy wszystkim naszym towarzyszom podróży za ten wspólnie spędzony czas.
Paula
Proszę powiedzcie, jak zaczęła sie wasza ,,znajomość” z ojcem Pio? Dlaczego właśnie on towarzyszył wam w tej trudnej drodze?
ewa
Paula zajrzyj proszę pod poprzednią aktualność. Tam opisaliśmy krótko historię naszej” znajomości” z Ojcem Pio. Pozdrawiamy 🙂
Iza
Jestem pełna podziwu dla Państwa głębokiej wiary i mądrości życiowej.
Cieszę się, że odbyta pielgrzymka pomogła duchowo, jestem przekonana, że Julia była tam razem z Wami.
Pozdrawiam
Ewa
Kochani. Julka zamieszkała w moim sercu i mieszkać w nim będzie zawsze. Wierzę, że czuwa nad Wami i nami i uśmiecha się tym cudnym chomiczkowym uśmiechem widząc, że trwacie w tym, co robiliście wspólnie, że realizujecie wspólne plany spełniacie wspólne marzenia. Chyle czoła przed Waszą siłą i miłością, którą czuć w każdym zdjęciu, wpisie, rozmowie. Wielu marzy, by spotkać anioła. Wy mieliście szczęście trzymać jednego z nich w swoich ramionach.
Mama i Madzia
Witajcie Kochani, ja też 13 maja teraz już kojarzę nie tylko z objawieniami Matki Boskiej Fatimskiej ale i z początkiem waszej walki. Pamiętam doskonale jak Ewa opowiadała mi o wszystkim , kiedy się poznałyśmy. Dla Was to szczególna data tak jak dla mnie 09.10.2013 kiedy słowo nowotwór weszło do naszego życia razem z tym wszystkim co się z nim wiąże.
Jesteście niesamowici, tak jak niesamowita była Julcia, podziwiam Was za Waszą siłę i nie tylko.